Panował półmrok. Siedziałam zawinięta w koc, popijając nerwowo gorącą herbatę. Nękały mnie tysiące myśli- od najgorszych scenariuszy do jakiejkolwiek nadziei. Spoglądałam co chwilę na zegarek, telefon. Żadnego znaku życia.
Oparłam się o ścianę powoli zamykając oczy. Wzięłam kilka głębokich oddechów. W takiej pozycji trwałam jeszcze przez dłuższą chwilę.
Usłyszałam krople deszczu dudniące o rynnę. Gwizd wiatru i coraz to narastający dźwięk rozpoczynającej się burzy uspokajał mnie. Uchyliłam okno, aby rozkoszować się rześkim powietrzem.
Starałam się zapomnieć, zastanawiać się nad czymś innym, oczyścić umysł.
Niestety burza szybko przeszła. Nastała cisza. Cisza trapiąca i dusząca każdy z moich zmysłów. Cisza, która nie pozwalała mi funkcjonować. Cisza, która powodowała niepewność.
Zastanawiam się do dziś czy milczenie to niepokój czy jednak zbawienie od otaczającego nas chaosu.
~Gabriela
4 komentarze:
Wow, jestem zachwycona tym wpisem. Jakbyś czytała mi w myślach;d czasami tak jest, że zastanawiasz się czy jest jeszcze jakaś nadzieja, ale nie wiesz co masz robić. Ja tak właśnie mam. Blog świetny. pozdrawiam :)
Hej, nie zapomniałam o Tobie, młoda, mądra dziewczyno... :)
1. Dziękuję bardzo za tak miłe słowa.
Także pozdrawiam :)
Hej. To bardzo mi miło.
Pozdrawiam.
Gabi :)
Prześlij komentarz