czwartek, 9 października 2014

Deep breath

Była to chłodna, niespokojna październikowa noc.
Latarnie przez swoje przypalone żarówki dawały niewielką poświatę.
Przystanęła na środku pustego placu wsłuchując się w lodowaty wiatr, którego każdy cios odczuwalny na twarzy był przeszywający, jak miliard wbijających się ostrych szpileczek.
Z pozoru nie był to moment, ani warunki w których normalny człowiek chciałby się znajdować. Nie dziwne więc, że można było dostrzec cień jakiejkolwiek postaci tylko zza firanki okna.
Jednak ona czuła się tam dobrze, nad wyraz spokojnie, na siłach aby przemyśleć wszystkie ważne sprawy na trzeźwo. Nigdzie się nie spieszyła, stawiała kroki powolnie, ale stabilnie, odddychała wolno i głęboko, a powietrze wypuszczała z wielkim gniewem, jakby chciała pozbyć się wszystkich nurtujących ją myśli.
Po tej dłuższej chwili zadumania narzuciła kaptur na głowę, który zakrywał jej twarz aż po oczy. Wkładając ręce do kieszeni ruszyła szybkim krokiem przed siebie, nie oglądała się, wzrok jej był skierowany tylko i wyłącznie na jej podarte dżinsy na kolanach i czarne buty kurczowo zawiązane aż za kostki...
~G.




(fot.Anna Stella Trojanowska)



~



Brak komentarzy: